Meksykańskie gangi narkotykowe stają się coraz bardziej okrutne i bezwzględne, w wojnie pomiędzy kartelami oraz w starciach z policją ginie coraz więcej osób.
 

Wczoraj wieczorem w Ciudad Juarez - meksykańskim mieście na grancy z USA nieznani sprawcy wdarli się do ośrodka leczącego narkomanów i zastrzelili 18 osób. 5 kolejnych jest ciężko rannych. Prokuratura doniosła, że napastnicy sforsowali bramę ośrodka, ustawili ofiary pod ścianą, po czym zastrzelili je z zimną krwią.

 

Coidad Juarez jest obecnie jednym z najbardziej niebezpiecznych miast na świecie - tylko w tym roku przestępcy zabili tam już około 1400 osób.

 

Wczoraj w Morelii, stolicy Michoacan, w wyniku strzelaniny wywołanej przez narkotykowy gang kilka przecznic od głównej kwatery policji zginął wiceszef stanowej policji, jego ochrona oraz przypadkowy świadek.
 

Terytorium Michoacan stanowi obszar działania kartelu "Familia", który jest dziś największym meksykańskim producentem marihuany i narkotyków syntetycznych i jednym z sześciu najpotężniejszych gangów w kraju. Jego szeregi zasila około 5000 członków wyposażonych w nowoczesną broń, którzy słyną z najbardziej okrutnych i bezwzględnych praktyk - ich "znakiem firmowym" jest obcinanie głów zabitym członkom konkurencyjnych karteli i agentom policji. W połowie lipca br. "Familia" oficjalnie wypowiedziała wojnę policji federalnej, przyznając się do zabicia 16 funkcjonariuszy. W odpowiedzi rząd wysłał do miasta 5,5 tysiąca żołnierzy i policjantów.
 

W ciągu trzech ostatnich lat w Meksyku w walkach pomiędzy gangami narkotykowymi i w ich starciach z policją zginęło już ponad 13 tysięcy osób.