Czy poszedłbyś na występ tancerek XXL, takich jak zespół Danza Voluminosa?
Adrian North, profesor psychologii ze szkockiego Uniwersytetu Heriot - Watt zbadał związek pomiędzy muzycznym gustem a sposobem życia miłośników określonych gaunków. Przeanalizował w tym celu zwyczaje 36 tysięcy osób z całego świata - doszedł do wniosku, iż muzyka ma większy związek z osobowością nawet niż społeczne i etniczne pochodzenie.
Wbrew panującym stereotypom muzyka heavy - metalowa wcale nie wyzwala w jej fanach agresjii - okazali się oni najbardziej łagodni. Według Northa fani muzyki poważnej i jazzu charakteryzują się największą kreatywnością i mają silne poczucie własnej wartości, zwolennicy popu to typowi pracusie, podobnie jak miłośnicy country, którzy mają jednocześnie kłopoty z nieśmiałością. Fani soulu to z kolei osoby mające dużą wiarę we własne siły i dystans do samych siebie, a przy tym są delikatni i towarzyscy. Równie towarzyskie usposobienie charakteryzuje także zwolenników rapu. Jednak - jak twierdzi autor badań - aż 53% fanów hip-hopu przynajmniej raz w życiu popełniło czyn karany przez prawo. Przestępców jest jeszcze więcej wśród entuzjastów dance'u, bo aż 57%. Większość z nich próbowała także narkotyków. Zaskakujące jest to, że styczność z marihuaną miało 25% melomanów zakochanych w muzyce klasycznej, a 12% wielbicieli opery stosuje grzyby halucynogenne... Najczęstsze problemy z nadużywaniem alkoholu mają z kolei fani bluesa. Osobami, które mają najmniej problemów z używkami i łamaniem prawa są amatorzy musicali.
North wykazał także, że miłośnicy hip-hopu i dance`u prowadzą o wiele bardziej aktywne życie seksualne niż osoby gustujące w innych gatunkach muzycznych. 38% fanów hip-hopu oraz 29% wielbicieli rytmów dance miało w ostatnich pięciu latach więcej niż jednego partnera seksualnego. Dla porównania – wśród amatorów muzyki country odsetek ten wyniósł 1,5%.
Wyniki tych badań potwierdzają przypuszczenia naukowców, według których nastolatki, które słuchają piosenek z przesyconymi seksem tekstami, wcześniej rozpoczynają współżycie seksualne. Podobnie jest z alkoholem i narkotykami - do których słabość zdradzają w tekstach swoich piosenek muzycy.
Z drugiej strony, według badaczy z Uniwersytetu w Maryland, którzy przeanalizowali wpływ muzyki na zdrowie człowieka - słuchanie ulubionych piosenek przez minimum pół godziny dziennie nie tylko poprawia samopoczucie, ale nawet obniża cholesterol, poprawia krążenie, redukując tym samym ryzyko zawału serca. Muzykoterapia harmonizuje pracę serca, pomaga w walce z cukrzycą i zaburzeniami słuchu, redukuje stres, zmniejsza napięcie oraz poprawia koncentrację.
Wykazano też, że muzyka łagodzi objawy depresji, a nawet może ukoić długotrwały ból – okazuje się, że już godzina słuchania muzyki dziennie zmniejsza poziom subiektywnie odczuwanego bólu o 21%, a objawy depresji – o 25 %.
Nie polecamy jedynie naśladowania stylu życia niektórych muzyków. Wielu z nich nadużywa narkotyków i alkoholu - badania profesorów Marka Bellisa i Johna Ashtona, przeprowadzone w oparciu o biografie 1050 artystów rockowych występujących w latach 1956-1999 wykazały, że średnia długość ich życia wyniosła zaledwie 42 lata u muzyków amerykańskich i 35 lat u europejskich. Filozofia "Sex, drugs & rock`n`roll" nie wróży więc zbyt długiej kariery...