Czy poszedłbyś na występ tancerek XXL, takich jak zespół Danza Voluminosa?
Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych skontrolowała jakość wędlin z mięsa czerwonego, m.in. wieprzowiny i wołowiny.
Jak się okazało, 18% wyrobów garmażeryjnych pochodzących ze 108 zakładów przetwórczych miało inny skład, niż deklarowali producenci. To o ponad 5,5% więcej niż w ubiegłym roku i o prawie 13% więcej niż w roku 2008...
Nawet w co piątej szynce stwierdzono więcej wody, niż oficjalnie informowali producenci. Co więcej, często nie informowali oni klientów o wszystkich stosowanych surowcach, zawyżali zawartość tłuszczu, a także bezpodstawnie wydłużali okres przydatności produktów do spożycia, nawet o 11 dni. W niektórych badanych produktach odkryto też obecność niezadeklarowanych surowców mięsnych, np. MOM, czyli mięsa oddzielonego mechanicznie. Ponadto, na etykietach niektórych produktów podawane były inne wartości składników, niż wynika to z normy. Producenci fałszują deklarowany skład, by nie zniechęcać klientów do zakupu ich wyrobów.
Nieprawidłowości dotyczyły nawet wędlin z klasy premium, czyli tych z wyższej półki.
Wynika to z tego, że polskie normy przestały być obligatoryjne. Obecnie każdy zakład ma własną normę produkcyjną, co zwiększa ryzyko nieprawidłowości w składzie wędlin. Z powodu ogromnej konkurencji na rynku, firmy chcą sprzedać swoje produkty za każdą cenę...
Sytuację pogarsza także to, że minister rolnictwa zgodził się w 2009 roku na dalsze funkcjonowanie 800 zakładów, które powinny być wtedy zamknięte, gdyż nie spełniały norm unijnych.
Być może już wkrótce na polski rynek trafią wędliny lepszej jakości, gdyż podjęte zostały próby opracowania spójnego systemu utrzymania dobrej jakości produktów mięsnych.