Zespół naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego przeprowadził badania, z których wynika, że osoby które często jedzą czekoladę, mogą być bardziej podatne na depresję.


 

Przeczy to powszechnej opinii o tym, że czekolada poprawia nastrój.









W amerykańskim badaniu wzięło udział 1000 dorosłych osób, z których żadna nie miała zdiagnozowanej depresji i nigdy nie przyjmowała leków na poprawę nastroju. Wyniki zaskoczyły nawet autorów badania, gdyż okazało się, że respondenci jedzący najwięcej czekolady znacznie częściej popadali w stany depresyjne. Ludzie sięgający po ten smakołyk co najmniej raz w tygodniu stają się bardziej ponurzy niż ci, którzy jedzą go tylko od od czasu do czasu.

Ci, którzy osiągali najwyższe wyniki w skali depresji, pochłaniali 11,8 porcji czekolady w miesiącu (za porcję uznano 28 g czekolady, czyli odpowiednik batonika), osoby z niższą punktacją określającą stopień zaburzeń nastroju zjadały około 8 porcji, natomiast osoby bez depresji - zaledwie 5,4 porcji. Rezultatów tych nie da się wyjaśnić ogólnym zwiększeniem ilości przyjmowania kofeiny, tłuszczu, węglowodanów czy energii, dlatego autorzy badania uznali je za specyficzne dla czekolady. Co istotne, w grupach z wyższą i niższą depresyjnością nie stwierdzono istotnych różnic w spożyciu innych produktów obfitujących w przeciwutleniacze, takich jak ryby, kawa, owoce czy warzywa.

Badacze planują dokładnie przyjrzeć się zjawisku wyższej depresyjności wśród miłośników czekolady, by wyjaśnić jego podłoże. Jedna z hipotez mówi, że ludzie, którzy mają depresję, pragną czekolady jako leku na poprawienie nastroju, dlatego sięgają po nią częściej.










Jak więc zwalczyć nagłą ochotę na czekoladowe słodkości? Specjaliści zalecają energiczny, 15-minutowy spacer, gdyż ruch nie tylko zwalcza nadmierny apetyt i pomaga spalić kalorie, ale także stymuluje produkcję tych chemikaliów w mózgu, które regulują nastrój oraz łagodzą ochotę na rzeczy, które sprawiają nam przyjemność.