Czy poszedłbyś na występ tancerek XXL, takich jak zespół Danza Voluminosa?
Do tej pory nikt nie wymyślił cudownego leku na otyłość. Dostępne na rynku specyfiki ograniczające wchłanianie tłuszczów w przewodzie pokarmowym mogą jedynie wspomóc i przyśpieszyć terapię odchudzającą, ale nie zastąpią diety ani odpowiedniej dawki ruchu. Najbardziej zdesperowani otyli decydują się na chirurgiczne zmniejszenie objętości żołądka poprzez założenie specjalnych opasek lub wykonanie by-passów, które skracają wędrówkę zjadanych pokarmów i zmniejszają ich wchłanianie. Takie operacje są jednak przeznaczone tylko dla pacjentów, których waga dwukrotnie przewyższa prawidłową i zagraża zdrowiu.
Pozostałym osobom zmagającym się z nadmierem niechcianych kilogramów pozostaje zdrowa, ograniczająca ilość przyjmowanych kalorii dieta, najlepiej połączona z wysiłkiem fizycznym.
Taka terapia odchudzająca wymaga sporo wyrzeczeń i samozaparcia. Naukowcy pracują więc nad wynalezieniem innych, łatwiejszych i przyjemniejszych, a zarazem skutecznych i bezpiecznych sposobów na zrzucenie nadwagi.
W laboratoriach trwają już pierwsze testy urządzenia do elektrostymulacji nerwu błędnego zwanego VBLOC (vagal blocking for obesity control). Jest to niewielki aparat wszczepiany pod skórę, który za posrednictwem kilku przewodów łączy się z nerwem błędnym. Aparat wysyła słabe sygnały o częstotliwości 5 kHz, które blokują przewodzenie impulsów nerwowych. W ten sposób przerwana zostaje komunikacja mózgu z żołądkiem, a sygnały głodu są tłumione. Sok żołądkowy przestaje być wydzielany, spowalnia się cały proces trawienia i przyswajania. Pacjent z wszczepionym VBLOCiem automatycznie zaczyna mniej jeść i chudnie bez konieczności drastycznej zmiany stylu życia i głodówki. Pierwsze testy z udziałem kilkudziesięciu osób z nadwagą wykazały, że niektórzy z nich dzięki urządzeniu już w ciągu dziewięciu miesięcy stracili nawet 30% początkowej wagi. Po jego wszczepieniu zjadały codziennie około 500 kcal mniej niż przed zabiegiem. Obecnie trwają kolejne badania oceniające bezpieczeństwo tej metody. Jeśli okażą się pomyślne, będzie to doskonała wiadomość dla wszystkich, którzy od lat zmagają się z niechcianym tłuszczykiem. Zabieg wszczepienia implantu jest bowiem o wiele mniej inwazyjny niż zmniejszanie objętości żołądka czy gastryczne by-passy, które wprawdzie pozwalają szybko schudnąć, ale do końca życia skazują pacjenta na ograniczenie jedzenia i łykanie suplementów. W przypadku VBLOC, jeśli pacjent będzie odczuwał dyskomfort, implant można będzie w łatwy sposób usunąć.
Nad nowymi, tym razem chemicznymi sposobami blokowania sygnałów o głodzie płynących z mózgu do żołądka pracuja także biolodzy. Ich zainteresowanie wzbudziły dwa peptydy PYY i GLP1, pojawiające się w jelitach podczas posiłku. Są wydzielane pod wpływem sygnału płynącego z ośrodka sytości w mózgu i dają sygnał, kiedy zakończyć jedzenie. U osób otyłych jest ich za mało, przez co nie czują one sytości i pochłaniają nadwyżkę kalorii. Brytyjscy naukowcy z University College London zauważyli, że podawanie pepotydu PYY szczurom sprawiło, że zwierzęta jadły zdecydowanie mniej niż gryzonie z grupy kontrolnej. Jeszcze lepsze efekty w odchudzaniu szczurów osiągnęto, gdy podano im mieszankę tych dwóch peptydów. Kolejnym etapem badania tej metody było sprawdzenie skuteczności i bezpieczeństwa zastosowania spreju do nosa zawierającym PYYu przez grupę 37 osób. Badania przerwano, gdy okazało się, że lek nie jest bardziej skuteczny niż dostępne preparaty. Być może bardziej efektywna okaże się mieszanka PYY i GLP1 opracowana przez Emisphere Technologies. Wstępne badania kliniczne przeprowadzone w maju 2009 roku w kilku szwajcarskich szpitalach uniwersyteckich wykazały, że zarówno osoby otyłe, jak i szczupłe straciły apetyt i zaczęły mniej jeść.
Kilka lat temu Jeffrey Gordon z Uniwersytetu Waszyngtona odkrył, że o otyłości decydują nie tylko sygnały idące z mózgu do żołądka, ale także skład flory bakteryjnej, czyli miliardy bakterii zasiedlających ludzki układ pokarmowy. Przeprowadzono eksperyment, w wyniki którego szczupłe myszy zaczęły gwałtownie tyć, gdy podano im florę bakteryjną pobraną od myszy otyłych. Doświadczenie to pokazało, że otyłości można się nabawić podobnie jak choroby zakaźnej. Zdaniem badacza podobne zjawisdko występuje u ludzi – o tuszy decyduje określony zestaw bakterii, które zasiedlają układ pokarmowy człowieka już od dnia jego narodzin. Wynika z tego, że osoba urodzona w rodzinie grubasów przejmuje niekorzystną florę bakteryjną od rodziców, braci i sióstr. Obecnie trwają badania mające ustalić, które bakterie sprzyjają otyłości, a które gwarantują szczupłą sylwetkę. Rozszyfrowanie ich genomu jest jednak bardzo skomplikowane, dlatego na kapsułki z bakteriami gwarantującymi smukłą figurę trzeba będzie poczekać jeszcze conajmniej kilka lat...
Z kolei zespół Itzika Harosha z Obe Therapy, francuskiej firmy biotechnologicznej zainteresował się genami, których mutacje blokują wchłanianie najbardziej tłustych i kalorycznych pokarmów. Naukowcy już znaleźli gen kodujący enzym o nazwie enteropeptydaza, który wpływa na aktywność substancji przyspieszających trawienie. Na tej podstawie stworzyli cząsteczkę zdolną częściowo zablokować ten kluczowy enzym, dzięki czemu wchłanianie pokarmów z przewodu pokarmowego może być mniejsze, co ma zapobiec tyciu. Wkrótce rozpoczną się testy na zwierzętach, sprawdzające skuteczność tej metody.
Zanim jednak naukowcom uda się ostatecznie potwierdzić bezpieczeństwo stosowania i skuteczność powyższych innowacyjnych metod na pozbycie się zbędnych kilogramów, pozostają nam tradycyjne, znacznie bardziej uciążliwe metody... Zatem, nie pozostaje nic innego, jak zmobilizowanie się do ćwiczeń i omijanie szerokim łukiem wszelkich cukierni i barów fast food...