Zespół brytyjskich naukowców z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego odkrył, że osoby, które przed traumatycznym wydarzeniem wypiły umiarkowaną ilość alkoholu, częściej doświadczają nawracających wspomnień urazu  (tzw. flashbacków) niż te, które wówczas w ogóle nie piły.


 

Zjawisko to może tłumaczyć, dlaczego u niektórych ludzi rozwija się zespół stresu pourazowego, a u innych nie.



 

Brytyjczycy wykazali też, że osoby, które przed wypadkiem czy katastrofą wypiły dużą ilość alkoholu, nie zmagają się ze wzrostem liczby flashbacków.



 

Alkohol wpływa na dwa rodzaje pamięci:

 

- egocentryczną, odpowiadającą za wzrokowe utrwalenie wydarzenia, tworzącą coś w rodzaju zdjęcia

- kontekstualną, przechowującą mentalną reprezentację kontekstu, który jest niezależny od punktu widzenia danej osoby



 

Autorzy odkrycia zaobserwowali, że u osób, które doświadczyły silnego stresu funkcjonowanie pamięci kontekstualnej ulega ograniczeniu, a zjawisko to może zostać dodatkowo wzmocnione przez alkohol, np. kilka kieliszków wina. Spożycie około trzech jednostek (po 10 mililitrów) czystego alkoholu przed wypadkiem umożliwia późniejsze uporczywe odtwarzanie przykrych wspomnień, bez udziału woli czy świadomości. U osób, które wypiły 7 lub więcej jednostek alkoholu, zaburzone zostają procesy obydwu rodzajów pamięci. Skutkiem tego jest zarówno mniejsza liczba flashbacków, jak i ograniczone zapamiętanie samego wydarzenia. Co ciekawe, wcale nie jest to rozwiązanie lepsze, gdyż kiedy ludzie w ogóle nie pamiętają traumatycznego wydarzenia, z większym prawdopodobieństwem wyobrażają sobie najgorszy możliwy scenariusz.