Amerykańscy specjaliści ostrzegają przed coraz bardziej popularną wśród nastolatków formą poszukiwania wrażeń określaną "choking game". "Zabawa" polega na podduszaniu się w celu doprowadzenia do chwilowej utraty przytomności i przeżycia euforii w momencie, gdy tlen zaczyna napływać do mózgu.






 

Najczęściej bawią się w ten sposób osoby pomiędzy 7 a 21 rokiem życia, sami lub w grupach. By poczuć, jak to jest być na haju powstrzymują oddech, duszą się nawzajem lub zawieszają się na pętli.




 

W 2008 roku Centers for Disease Control and Prevention odnotowało 82 zgony związane z "choking game", nazywaną przez amerykańskich nastolatków także "rush", "space monkey", "purple dragon" czy "funky chicken". Jej popularność może być związana z mylnym przeświadczeniem, że jest ona bezpieczna. Do momentu, gdy nie wydarzy się tragedia, bawiący się w ten sposób nastolatkowie nie widzą w grze żadnego ryzyka.











W przeciwieństwie do innych ryzykownych zachowań, jak nadużywanie alkoholu czy uzależnienie od narkotyków, gdzie lekarze i rodzice mogą uświadomić nastolatkom, jak bardzo jest to niebezpieczne, nikt nie mówi o ryzyku związanym z przyduszaniem się. Wielu lekarzy i większość rodziców wciąż nie ma pojęcia, że takie gry istnieją. Tymczasem w internecie krąży wiele filmików pokazujących różne techniki duszenia i bawiących się w ten sposób młodych ludzi. Nagrania nie mówią, że można w ten sposób stracić życie...










Charakterystycznym objawem grania w "choking game" są przekrwione oczy oraz częste bóle głowy.










Nancy E. Bass, profesor pediatrii i neurologii na Case Western Reserve University wraz ze współpracownikami opracował program, który uczy lekarzy, po czym można poznać, że dziecko gra w "choking game" i uświadamia, jak bardzo jest to niebezpieczne.










W odpowiedzi na apel lekarzy i raport reporterów Sky News, którzy opisali ten proceder, rzecznik YouTube zapowiedział, że filmy z duszeniem znikną z serwisu, a konta osób, które będą publikowały podobne materiały, zostaną zablokowane.