Czy poszedłbyś na występ tancerek XXL, takich jak zespół Danza Voluminosa?
W Chinach mocno zakrapiane alkoholem biznesowe bankiety z udziałem urzędników państwowych to już tradycja. Ich nieodzowną częścią są tzw. "ganbei", czyli toasty wypijane do dna.
Dzięki dużej ilości wypijanego alkoholu uczestnicy takich biesiad usiłują uzyskać pożądane koncesje i wyrobić sobie odpowiednie stosunki z partenrami biznesowymi. Wiele takich bankietów finansowanych jest z funduszy rządowych.
Coraz częściej chińska prasa donosi o kolejnych przypadkach śmierci z przepicia, będącej następstwem uczestnictwa w "biznesowej popijawie". W ten sposób ostatnio zmarł urzędnik biura zasobów wodnych w Wuhan, stolicy prowincji Hubei, sekretarz partii z miejscowości Xiaogang w prowincji Anhui oraz policjant drogówki Chen Lusheng z Shenzhen. Ten ostatni został pośmiertnie uznany za "męczennika", czyli osobę, która zmarła na posterunku, pełniąc służbę, mimo że na przyjęciu bawił się już zupełnie prywatnie.
W Chinach, tak jak w Polsce uważa się, że alkohol ma magiczną moc spajania więzi zarówno wśród przyjaciół, jak i wśród partnerów w biznesie. Wznoszenie toastów i przepijanie siebie nawzajem obraca się tam najczęściej w rodzaj gry towarzyskiej, w której wygrywa ten, kto najdłużej utrzyma jasność umysłu. Chiński toast "Ganbei!" oznacza „Do dna!”, co należy rozumieć dosłownie - i błyskawicznie opróżnić kieliszek pod groźbą utraty twarzy.