Czy poszedłbyś na występ tancerek XXL, takich jak zespół Danza Voluminosa?
Każdy, kto choć raz podejmował próbę zerwania z nałogiem palenia papierosów wie, że nie jest to proces łatwy. Palacze stosują więc różne sposoby, by czas rozstawania się z nałogiem był mniej dokuczliwy – sięgają po farmaceutyki, przyklejają nikotynowe plastry, poddają się akupunkturze, hipnozie itd.
Pewna część nałogowców próbuje z kolei zamienić papierosy o standardowej zawartości nikotyny na tak zwane „lighty”, wychodząc z założenia, że obniżona jej zawartość będzie sprzyjać stopniowemu i stosunkowo bezbolesnemu rzucaniu palenia. Okazuje się, że są oni w dużym błędzie...
Dr Hilary Tindle z University of Pittsburgh wykazała, że takie działania nie tylko nie pomagają, ale wręcz utrudniają rozstanie się z nałogiem. Na potrzeby badań przeanalizowała ona dane uzyskane od 31 tysięcy palaczy. 38% z nich zastąpiło zwykłe papierosy „lightami”. Dla połowy z tych osób przerzucenie się na lekkie papierosy miało być etapem przejściowym do całkowitego uwolnienia się od palenia, dla innych - wynikało tylko z preferencji "smakowych".
Autorka badania ustaliła, że palacze przestawiający się na „lighty” mają aż o 50% mniejsze szanse na uwolnienie się od nałogu niż ci, którzy przez cały czas palili zwykłe papierosy.
Dlaczego tak się dzieje? Najprawdopodobniej palacze uważają, że papierosy "light" są mniej szkodliwe dla ich zdrowia niż te zwykłe i właściwie mogą stanowić alternatywę dla całkowitego rozstania się z paleniem. Takie przekonanie jest błędne, ponieważ, jak już wcześniej ustalili naukowcy - w wyniku palenia lekkich papierosów mimo obniżonej zawartości nikotyny i substancji smolistych - do płuc palaczy trafia ich tyle samo, ile w przypadku zwykłych papierosów. Już w 2004 roku wykazano, że ryzyko zachorowania na raka płuc jest identyczne u palaczy obu rodzajów papierosów. Co więcej, palacze "lightów" mocniej się nimi zaciągają, a przeświadczeni o mniejszej szkodliwości tych wyrobów - palą ich więcej.