Zdaniem George`a Armelagosa, antropologa z Emory University, przyczyna plagi otyłości tkwi w ewolucyjnym defekcie ludzkiego gatunku. Specjalista twierdzi, że nasz system trawienny jest niedopasowany do dzisiejszego zróżnicowania i objętości wysokokalorycznych pokarmów - mamy zbyt mały żołądek i za krótkie jelito grube, a dodatkowo - nasz mózg przez większość czasu koncentruje się na jedzeniu.
W oparciu o tą teorię powstało pojęcie "dylematu wszystkożercy" oznaczające, że pragnieniu dietetycznej różnorodności towarzyszy nam ciągłe, ryzykowne poszukiwanie nowości. Armelagos podkreśla, że współczesne wzorce odżywiania odzwierciedlają, w jaki sposób ewaluował gatunek Homo sapiens, gdyż ochota na określone pokarmy pojawiała się u nas już miliony lat wstecz.
Na przestrzeni wielu lat u naszych przodków rozwijała się kora mózgowa, poprawiając pamięć i zdolności społeczne, a także umiejętność znajdowania pozywienia w nieprzewidywalnym klimacie. Większy mózg oznaczał jednocześnie wzrost zapotrzebowania na kalorie - mimo, że stanowi tylko 2% masy całego ciała, to zużywa aż 20% energii. Co więcej, około 2 miliony lat temu rozpoczęła się u Homo Sapiens ewolucja mniejszych, w porównaniu do innych naczelnych, jelit i żołądka.
Takie zmiany w obrębie układu pokarmowego wzmogły zapotrzebowanie na wysokokaloryczne pokarmy, by móc zapewnić paliwo dla większego mózgu. Z biegiem lat nastepował rozwój rolnictwa, gotowania i innych mniej zdrowych metod przygotowywania potraw i w końcu - nastąpił boom na fast foody...
Zgodnie z tą teroią epidemia otyłości ma więc biologiczne podłoże, a za nadmiar kilogramów przynajmniej w dużej części odpowiadają błędy ewolucyjne.