Sztucznie produkowane, niezdrowe i tuczące jedzenie serwowane jest w restauracjach McDonalds już od 1940 roku. Właśnie wtedy bracia Mac i Dick McDonald otworzyli swoją pierwszą restaurację sygnowaną słynną dziś na całym świecie, żółtą literą „M”.
Jak się wkrótce okazało, skala zapotrzebowania na lokale serwujące dania typu fast food, które można zjeść zarówno na miejscu, jak i zabrać ze sobą na wynos była wręcz gigantyczna.
Pierwsza restauracja McDonald’s w Polsce została otwarta 16 czerwca 1992 roku w Warszawie. Ustanowiono wówczas rekord świata w liczbie transakcji - 45 tysięcy klientów złożyło ponad 13 tysięcy zamówień.
Popularność sieci to prawdziwy ewenement. Głodnych klientów nie zraża chemiczny, niezdrowy i bardzo kaloryczny skład serwowanych w niej fast foodów. Smaczne frytki czy hamburger to tak naprawdę zaawansowany technicznie towar przemysłowy, który produkowany jest w jednej z wielu ogromnych fabryk.
Do smażenia frytek przez wiele lat używano głównie tłuszczu wołowego, który czynił z nich cholesterolową bombę. Później korporacja zaczęła stosować w tym celu olej warzywny, jednocześnie dodając do listy składników tajemniczy „smak naturalny” („natural flavor”). W sieciowych restaurachach we Francji frytki smaży się w tłuszczu kaczym lub końskim. Charakterystyczny smak frytek z McDonald’s uzyskuje się dzięki chemii i skomplikowanym procesom produkcyjnym.
Za apetyczny wygląd fast foodów odpowiadają natomiast środki koloryzujące, które dodaje się m.in. do napojów, sosów do sałatek, składników dań drobiowych, ciastek czy słodkich bułeczek. Składniki znajdujące się w środkach koloryzujących żywność są takie same, jak te stosowane do wyrobu kosmetyków czy farb... Przykładowo za smakiem truskawkowym kryje się około 350 chemikaliów.
Prawda jest taka, że o charakterystyczny smak frytek czy hamburgerów McDonald’s dba elitarna grupa naukowców, którzy czerpią wiedzę z różnych dyscyplin m.in. z chemii organicznej, biologii, a nawet psychologii i fizjologii. W efekcie do rąk, a potem żółądków konsumentów trafia jedzenie, które po prostu uzależnia.
Jeśli dalej masz ochotę na posiłek w McDonald`s, czytaj dalej... Wiele serwowanych tam produktów, chociażby np. chicken McNuggets, zawiera „naturalny wędzony smak”. Otrzymuje się go w procesie spalania trocin i wyłapywania chemikaliów aromatycznych, które wydostają się do powietrza podczas procesu spalania. Dym łapie się w wodzie, a następnie butelkuje, a potem służy do nadawania aromatu żywności, która wygląda i pachnie, jakby wędzono ją nad ogniem.
W składzie hamburgerów można znaleźć m.in. jelita, trzewia, resztki skóry, odpady rzeźnicze, wymiona, a także modyfikowane tłuszcze nienasycone, które są szkodliwe i rakotwórcze. McNuggetsy tylko w 50% składają się z mięsa... reszta to wypełniacze i dodatki, takie jak polidimetylosiloksan - polimer krzemu używany m.in. do produkcji dezodorantów, mydeł i smarów czy fosforan aluminiowo-sodowy, który powoduje odwapnienie kości i zaburzenia oddychania. Ilość tych składników w porcji fast foodu nie przekracza wprawdzie dopuszczalnej normy, jednak większość takich niskotoksycznych dodatków do żywności kumuluje się w organizmie i po latach niezdrowego odżywiania się osiąga niebezpieczne stężenie.