Uleganie pokusom to prosta droga do nałogu
Uleganie i opieranie się pokusom ma biblijne korzenie. Życie ludzkie od początku przesiąknięte jest nieustanną walką z czyhającymi na każdym kroku pokusami.
Także współcześnie, kuszenie jest procesem naturalnie obecnym w wielu dziedzinach naszego życia.
Badając zachowania konsumentów można stwierdzić, iż duża część zakupów, jakich dokonują, nie jest w ogóle planowana wcześniej. Już sam ten fakt świadczy o naszej skłonności do ulegania pokusom. Biblijnego węża, chcącego osłabić ludzką zdolność opierania się im, zastąpili dziś przede wszystkim pracownicy marketingu i sprzedawcy, którzy za wszelką cenę chcą skłonić konsumentów do zakupu. Zarówno rynek legalny, jak i ten funkcjonujący poza granicami prawa, obfitują w produkty i zachowania, od których bardzo łatwo jest się uzależnić.
Początkowo popadanie w różnego rodzaju nałogi było tłumaczone przez pogląd zdroworozsądkowy, związany z pojęciem posiadania lub braku silnej woli oraz z brakiem zdolności do opierania się pokusom. Z czasem analizy na temat woli zaczęto w psychologii zastępować rozważaniami na temat motywacji oraz z zakresu podejmowania takich a nie innych decyzji. Teoria ta przyjmuje, że człowiek dokonuje wyborów zgodnie ze swoimi preferencjami, czyli wybiera to, co sam dla siebie uważa za słuszne, lepsze od tzw. alternatywnych rozwiązań.
Obecnie większą uwagę zaczęto przywiązywać do wyjaśnienia, skąd biorą się owe preferencje. Zaobserwowano ponadto, iż zachowanie człowieka „sterowane” jest przez szereg oddzielnych mechanizmów, tzw. skłonności, z których jedne są silniejsze, rozwinięte bardziej, inne zaś są słabsze. Niewielka jest ponadto wzajemna ich zależność.
Jak można wyjaśnić ludzką skłonność do wpadania w sidła nałogów, co jest następstwem i wiąże się ściśle z systematycznym, długotrwałym uleganiem pokusom określonego typu?
Pokusa swoistej autodestrukcji, czyli poddawanie się nałogom mimo ich negatywnego wpływu, jest procesem myślowym, często połączonym z gwałtownymi emocjami. Zwłaszcza w początkowej fazie uzależnienia, odpowiednie, „trzeźwe” myślenie może jednak wiele zmienić i stworzyć możliwość zapobiegania skutkom dalszego ulegania groźnym przyzwyczajeniom.
Uzależnienie to nic innego, jak błędy w wyborze odpowiednich rozwiązań w trudnych sytuacjach oraz brak umiejętności znalezienia innych, nie destrukcyjnych rozwiązań.
Każde uleganie pokusom zamiast przynieść oczekiwane ukojenie, może obrócić się przeciwko nam, jeśli jest zbyt częste, bez refleksyjne, stosowane w nadmiarze.
Przykładowo, w rodzinie, w której problemem jest alkohol, bita przez męża żona czuje się poniżona, pokrzywdzona, cierpi. By załagodzić swój ból, sięga po alkohol, który w środowisku, które zna, umożliwia ucieczkę od problemów. Doznawana ze strony męża krzywda oraz wyniesione z własnego doświadczenia wzorce zachowań zawężają obszar jej wyborów.
Podjęta w takiej sytuacji terapia ma za zadanie wskazanie innych możliwości, innych obszarów radzenia sobie z problemami, nie poprzez ich tłumienie, a raczej przez próbę wyjaśnienia ich źródła. Leczenie uświadamia, że uzależnienie, czyli niejako „zemsta” na samym sobie nie jest jedyną możliwością. O innych sposobach osoba cierpiąca najczęściej po prostu nie wie, gdyż albo dorastała w takiej a nie innej rodzinie albo tak, a nie inaczej wyszła za mąż. Rozwiązania i ujścia swoich kłopotów poszukuje zatem tylko w znanych sobie obszarach, butelka staje się wówczas pierwszą, która przychodzi na myśl i zarazem największą pokusą. Można powiedzieć, że uleganie jej to przegapienie rzeczywistości i tkwienie w mechanizmach ograniczających.
Każdorazowe uleganie pokusie daje mniej lub bardziej intensywne, w zależności od jej rodzaju, przeżycie przyjemności. Jest ono silniejsze niż następujące potem dłuższe nieprzyjemne doznania. Jest też ostatecznie zapamiętane jako coś raczej pozytywnego, a nie negatywnego, co skłania do wielokrotnego powtarzania całego cyklu.
Charakterystyczna jest też skłonność ludzi do tzw. preferencji czasu teraźniejszego. Polega ona na tym, że gdy przed daną osobą stoi wybór pomiędzy nagrodą mniejszą, ale natychmiastową, i większą, ale oddaloną w czasie, to najczęściej wybierze ona tą pierwszą. Powszechnym zjawiskiem, towarzyszącym preferencji czasu teraźniejszego jest dodatkowo zawyżanie wartości natychmiastowej nagrody, a jest ono tym silniejsze, im bliższy jest moment otrzymania „nagrody”.
Niewątpliwie świadoma kontrola własnych pragnień jest czymś, bez czego wybory ludzkie podlegają najrozmaitszym wahaniom. Pokusy czyhające na każdym kroku, zwłaszcza te destrukcyjne, mogą być odpierane. Wystarczy odrobina wysiłku, moment zastanowienia się nad danym wyborem oraz świadomość jego konsekwencji.