Czy poszedłbyś na występ tancerek XXL, takich jak zespół Danza Voluminosa?
Zdaniem amerykańskich naukowców z Uniwersyteckiego Centrum Medycznego w Stanford znaczną część odpowiedzialności za uzależnienie od tytoniu wśród młodzieży ponoszą reklamy papierosów w małych, lokalnych punktach sprzedaży.
Pierwsze radykalne ograniczenia promocji wyrobów tytoniowych wprowadzono już w latach dziewięćdziesiątych i jak się okazało - w ich następstwie odsetek palących uczniów spadł gwałtownie z 36,4% w roku 1997 do 21,9% w roku 2003. Później spadek wyhamował, a w roku 2009 odsetek palącej młodzieży wynosił około 19,5%.
Dr Lisa Henriksen zbadała wpływ reklam wyrobów tytoniowych umieszczanych w punktach sprzedaży na zwyczaje nastoletniej młodzieży i jej skłonność do sięgania po papierosy. W ankiecie, której przeprowadzanie rozpoczęto już w roku 2003, wzięło udział ponad 2100 uczniów w wieku 11 - 14 lat z trzech amerykańskich szkół średnich. Jak się okazało w momencie rozpoczęcia badań 1681 z nich jeszcze nigdy nie paliło. W kolejnych latach sprawdzano, którzy z nich sięgną po papierosa i zaczną nałogowo palić, a także jak często odwiedzają lokalne punkty, w których sprzedawane i reklamowane są papierosy, takie jak osiedlowe sklepy spożywcze czy stacje benzynowe.
Okazało się, że pomiędzy częstotliwością kontaktu z reklamami wyrobów tytoniowych a prawdopodobieństwem sięgnięcia po papierosy i wpadnięcia w nałóg występuje silna korelacja. Spośród respondentów, którzy odwiedzali takie punkty przynajmniej dwa razy w tygodniu aż 29% paliło już w momencie rozpoczęcia badań, podczas gdy wśród osób chodzących tam najwyżej dwa razy w miesiącu paliło tylko 9%. Po upływie jednego miesiąca od rozpoczęcia badań liczba nastolatków, które wypaliły już pierwszego papierosa wynosiła w tych grupach odpowiednio 34% i 21%.
W badaniu wzięto pod uwagę inne czynniki, mogące mieć wpływ na skłonność młodzieży do sięgania po papierosy, takie jak ekspozycja na reklamy w innych miejscach oraz w mediach, a także sposób spędzania wolnego czasu, środowisko rodzinne itp.
Jak się okazuje, reklamy wyrobów tytoniowych w punktach sprzedaży oraz ilość indywidualnych kontaktów z nimi mają istotny wpływ na to, czy dana osoba zacznie palić. Obliczono, że prawdopodobieństwo sięgnięcia po papierosa wśród osób często stykających się z reklamą w małych punktach sprzedaży jest o 64% większe niż u osób mających z nią sporadyczny kontakt. Korelacja ta pozostaje wyraźna nawet po długim czasie - prawdopodobieństwo jest wówczas większe o około 42%.
Specjaliści wyjaśniają, że podłoże tego zjawiska tkwi w przekonaniu, że kupowanie i palenie tytoniu jest czymś normalnym i tak oczywistym jak kupowanie chleba czy innych produktów pierwszej potrzeby w małych, osiedlowych sklepach. Taki kontekst, w połączeniu z ekspozycją na reklamę wyrobów tytoniowych przekłada się na podświadome przekonanie, że rozpoczęcie palenia w w pewnym wieku stanowi normalną kolej rzeczy...
Reklamy tytoniu w osiedlowych sklepach spożywczych, na stacjach benzynowych itd. stanowią aż 90% całego budżetu marketingowego koncernów tytoniowych. W USA rocznie wynosi on ponad 12 miliardów dolarów. Przeciwko wprowadzeniu ewentualnych zakazów i ograniczeń reklamy papierosów w takich punktach protestuje przemysł tytoniowy. Zdaniem producentów papierosów są one skierowane głównie do osób już palących i mają za zadanie przywiązać je do konkretnej marki.
Od 22 czerwca br. amerykańskie antynikotykowe prawo zabrania stosowania w reklamach papierosów określeń typu "łagodne" lub "lekkie". Od tego czasu koncerny tytoniowe nie mogą też sponsorować żadnych imprez sportowych i kulturalnych.
Być może wyniki powyższych badań oraz związana z nimi debata na temat szkodliwości reklam papierosów w małych punktach sprzedaży przyczynią się do wprowadzenia dalszych obostrzeżeń w kwestii reklamy wyrobów tytoniowych.